czwartek, 25 października 2007

MEMENTO

Gdy w słoneczny, piękny ranek,
mimowolnie, na klepsydrze
ujrzysz imię sobie znane...
Znów śmierć nową postać wydrze.

I się ściemni jasne słońce,
ptaki ściszą swoje trele.
Ile trzeba, żeby umrzeć ?
Jednym mało, innym wiele.

Tu tragiczny był wypadek,
co to przeciął życia pasmo.
Tu choroba - klęsk dodatek.
Inny sobie siadł i zasnął.

Silni - słabi, namaszczeni
i ci źli, co budzą trwogę.
Tu zrównani, zjednoczeni
rozpoczęli wspólną drogę.

Klepsydr równy szereg widzę -
- armia w swym ordynku czarna
i choć teraz z śmierci szydzę,
wiem, że moja szansa marna.

A więc jeśli masz mnie zabrać-
- Śmierci Piękna, Śmierci Dumna -
-weź mnie, kiedym jeszcze sprawny
i istota wciąż rozumna.



Brak komentarzy: