niedziela, 4 maja 2008
MEANDRY SZCZĘŚCIA
Szczęście wyciekło między palcami
już tyle razy w mym szarym życiu...
Przestałem wierzyć, tak między nami,
czy je poczuję. Czy jest w ukryciu?
I Czarna Rozpacz targała nocą,
także Bezsilność szarpała dniami...
-Ach, wróć! – szeptałem. A Ono: - Po co?-
Zastanowiłem się nad słowami...
Wymiar, gdzie byłem... Istoty dziwne,
co własnym życiem – nie moim - żyły...
Żywa maszyna i oczy piwne
wpiły się w żyłę – krew mą sączyły...
Moiry dosięgły mnie swym chichotem,
chociaż groziłem bezsilnym gestem.
Czy działać teraz, czy działać potem?
Człowiekiem przecież, CZŁOWIEKIEM jestem!
I zwrot zrobiłem jak na paradzie,
by w oczach Sabri zobaczyć troskę!
I pozostałem w tym nowym ładzie...
Dni są... normalne a noce boskie!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz